001.jpg002.jpg003.jpg

Tadeusz Becela - Czas nie spełnionych nadziei

[fragment]

Mówiono, że gdzieś tam w okolicy Rawicza walczy oddział Obrony Narodowej. Niestety, wiadomości były skąpe.

Szegółów o dwudniowej obronie tego odcinka dowiedziałem się później od kolegi szkolnego, który powołany został do rawickiego batalionu Obrony Narodowej: rano pierwszego dnia wojny Niemcy zajęli Bojanowo i posuwali się w kierunku na Poniec. Kompania piechoty Obrony Narodowej zaszła im drogę koło Kaczkowa i zaczęła strzelać z cekaemu. Padło kilkunastu Niemców, a siedemnastu wzięli do niewoli. Okazało się, że wolą iść do niewoli, niż bić się i zginąć.

Po tym starciu żołnierze Obrony Narodowej prowadzili rozpoznanie w pobliżu granicy. W pewnej chwili podjechał do nich samochód z polskim generałem. Generał zbeształ ich, że działają na ślepo.

- Niemców - powiedział - macie z przodu i z lewa. Natychmiast rozsypać się na tyralierę i rozpocząć natarcie.

Rozwinęli się więc i posuwali tyralierą przez buraki. W odległości kilkuset metrów rosła kukurydza. Po chwili sypnęły się stamtąd strzały, od których padło dwóch zabitych. Nasi zaczęli też strzelać. Trwała ta wymiana ognia około godziny, potem z kukurydzy zaczęli wychodzić Niemcy. Jeńcy byli przeważnie starsi i mówili całkiem dobrze po polsku. Tłumaczyli gorąco, że idą pod przymusem. Potwarzali, że nie chcą się bić.

Nazajutrz po walce w Kaczkowie wycofali się do Ponieca. Tam powiedziano im, że mają się dalej cofać. Niemcy zdążyli w tym czasie opanować okoliczny teren i przy granicy nie było już czego szukać.

 

 Źródło: Edmund Makowski - Wspomnienia z wrześniowych dni. Wielkopolanie o kampanii wojennej 1939, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1975 r.

stat4u